jak rozpoznac drona w nocy

Wtedy konieczne jest nie tylko zarejestrowanie działalności gospodarczej, ale również posiadanie licencji na drona. Dokument tego typu nosi nazwę certyfikatu UAVO. Aby go otrzymać, konieczne jest zdanie egzaminu państwowego, który łącznie kosztuje 201 zł. W tej sumie zawiera się zarówno egzamin praktyczny, jak i teoretyczny i koszt Opisujemy tam listę bardzo przydatnych rzeczy, które pomogły uniknąć komarów, ułatwimy pobyt w hotelu i nawet zapobiegły problemom ze zdrowiem. Oto nasze 15 porad i rzeczy, które warto lub trzeba wiedzieć, zanim wybierzesz się na Zanzibar. Niektóre rzeczy, gdybym wiedział przed wyjazdem, z pewnością zaoszczędziłyby mi nieco U zdrowej osoby potrzeba parcia na mocz pojawia się w momencie, gdy pęcherz moczowy zapełniony jest ok. 200-350 ml moczu. Oddawanie moczu 7-8 razy dziennie i przynajmniej dwa razy w ciągu nocy jest wskazaniem do konsultacji z lekarzem; Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu; Częste oddawanie moczu — charakterystyka Dron DJI Do 250 g z zasięgiem lotu do 6000m, o pojemności baterii 2453 mAh. Dron sterowany przez Kontroler. Dodatkowe funkcje drona: Regulacja prędkości, Składane ramiona, True Vertical Shooting. 5,0 5 0 1 opinia. DJI Mini 3. 1 822,00 zł. Kup teraz. Darmowa wysyłka. Dostępny. Latanie dronem w nocy — zasady. Posiadanie naprawdę dobrego drona, takiego jak dron DJI Mini 2, aż kusi, żeby wykorzystać jego pełen potencjał w różnych warunkach. Dlatego też coraz większą popularnością cieszą się noce loty, do których jednak należy się dokładnie przygotować. Site De Rencontre Gratuit Pour Personne Agee. Quadcoptery, a szerzej wielowirnikowce, nazywane powszechnie dornami, szturmem zdobywają popularność. Wykorzystywane zarówno do zabawy, wyścigów, jak i do fotografii powietrznej i nagrywania wideo. Przyjrzyjmy się im z bliska, zastanówmy z czego wynika ich popularność oraz czym się kierować przy wyborze modelu dla dronów nie wzięła się znikąd. Wynika ona z dwóch najważniejszych cech tych pojazdów latających. Przede wszystkim drony potrafią zawisnąć nieruchomo w powietrzu i jest to dla nich naturalny stan, gdy zdejmiemy ręce z aparatury sterującej. To odróżnia je od samolotów, które dłużej unoszą się w powietrzu, ze względu na siłę nośną skrzydeł, ale są znacznie trudniejsze w pilotażu. Jeśli po starcie samolotu nie zareagujemy odpowiednio szybko, po prostu odleci od nas na tyle daleko, że stracimy go z oczu. Pilotowanie helikopterów jest jeszcze trudniejsze. Dron jest najlepszą opcją do łagodnego wprowadzenia w latanie. Dodatkowo możliwość pełnej kontroli nad prędkością poruszania, aż do zatrzymania się w miejscu, ułatwia nagrywanie wideo z powietrza, zachowując pełną kontrolę nad kadrem. Drugim aspektem wielowirnikowców jest prostota konstrukcji. Mamy tu na myśli ograniczoną liczbę ruchomych, mechanicznych elementów, a co za tym idzie prawdopodobieństwa awarii. W przypadku drona są to jedynie 4 silniki bezszczotkowe, które z natury mają długą żywotność i wysoką niezawodność. Nie ma serw, ruchomych płaszczyzn, sprzęgieł. Najczęściej nie ma też żadnych przekładni ani zębatek. Wszystkie parametry lotu regulowane są wyłącznie prędkością obrotową silników, a więc i śmigieł. Oczywiście stoi za tym skomplikowana elektronika i szereg czujników, takich jak akcelerometr, żyroskop, GPS, czujniki zbliżeniowe i optyczne. Jednak jako system wysoce zintegrowany nie jest ani narażony na awarie, ani nie jest zmartwieniem użytkownika, bo nie wymaga konserwacji, najwyżej kalibracji. Rodzaje i zastosowania dronów Zasadniczo wszystkie drony wyglądają podobnie. Mają od trzech do ośmiu (czasem więcej) śmigieł, ramiona na których śmigła i silniki są umieszczone, oraz podstawę na której lądują. Przede wszystkim różnią się wielkością, wagą i siłą nośną, czyli wagą załadunku jaki mogą udźwignąć. Najmniejsze drony mieszczą się na dłoni i uniosą najwyżej pojedyncze gramy. Największe przekraczają metr średnicy i mogą unieść kilkanaście kilogramów i więcej. Wszystkie wielowirnikowce można podzielić na trzy główne kategorie: Drony do rozrywki i nauki latania Drony wyścigowe, do latania FPV Drony do filmowania i robienia zdjęć Dron Hubsan X4 H107C - widok od dołu Drony do rozrywki i nauki latania Wspólną cechą wszystkich dronów do zabawy jest przystępna cena i nieduża waga. Wizualnie mogą znacząco różnic się od siebie, ale w praktyce ma to niewielkie znaczenie. Ich możliwości i zasięg lotu są podobne. Czas lotu jest krótki i w większości przypadków nie przekracza 8 minut, czasem połowę tej wartości. Niektóre modele mają wbudowana prostą kamerę, która pozwala na pierwsze eksperymenty z nagrywaniem, lub podgląd lotu na monitorze. Mimo wszystko nie mogą one konkurować z produktami znajdującymi się w dwóch pozostałych kategoriach. Porównanie Hubsan X4 H107C oraz Raider 3D Na co zwrócić uwagę? Cena - powinna być rozsądna. Trzeba pamiętać, że gdy zdecydujemy się na filmowanie na poważnie, albo na ściganie się i tak czeka nas zakup kolejnego wielowirnikowca. Możliwość wymiany baterii - skoro lot trwa zaledwie kilka minut, brak wymiennej baterii będzie oznaczał krótkie loty z długimi przerwami na ładowanie Możliwość regulacji czułości aparatury, prędkości lotu - wiele dronów pozwala na początku ograniczyć szybkość lotu i intensywność reakcji, co ułatwia naukę Łatwa dostępność zapasowych śmigieł - to tylko kwestia czasu, kiedy połamiemy śmigło, a potem kolejne i kolejne. Bez możliwości zakupu zamienników zabawa szybko dobiegnie końca Osłona śmigieł - podczas latania w niedużych pomieszczeniach osłona znacznie zmniejszy szansę na uszkodzenie śmigła po uderzeniu w ścianę czy szafę Wielkość dostosowana do warunków - małe drony sprawdzą się lepiej w pomieszczeniach, większe modele trochę lepiej zniosą wiatr i pozwolą transportować niewielki ładunek np. kamerę sportową typu GoPro Wbudowana kamera - jakość będzie przypominać pierwsze telefony komórkowe z aparatami, ale zabawa mimo wszystko może być udana. Niektóre modele pozwalają na podgląd obrazu na żywo, zazwyczaj wiąże się to z większym wydatkiem, a sam dron nie będzie różnił się w charakterystyce lotu od tańszych modeli Większość dronów do zabawy powinna kosztować od 100 do maksymalnie kilkuset złotych. Powyżej 700 złotych zaczynają się pierwsze drony wyścigowe, powyżej dwóch tysięcy - pierwsze dobre drony do filmowania. Wydanie 1300 zł na zabawkę to słaba inwestycja, chyba, że doskonale wiemy czego szukamy i jesteśmy wyjątkiem od reguły. Niezależnie od tego czy chcemy się ścigać czy filmować, rozsądnie jest zacząć naukę latania od prostszego modelu. Dron to jedno z niewielu urządzeń, które można zgubić lub zniszczyć już podczas pierwszego użycia. Innym wyjściem jest symulator lotu, instalowany na komputerze, lub na smartfonie, zależnie jak poważnie podchodzimy do tematu. Nawet trenując na smartfonie można wyrobić sobie właściwe odruchy. Zbliżenie na model Raider 3D Drony wyścigowe Dron wyścigowy Walkera f210 wdziany od przodu Jeśli marzyło ci się latanie odrzutowcem, skupiasz się głównie na umiejętności i technice latania, to drony sportowe są propozycją dla ciebie. Emocje zapewnia szybkie przelatywanie tuż nad ziemią, wymijanie przeszkód z perspektywy pilota oraz ściganie się z innymi pilotami na wyznaczonej trasie. Trzeba jednak brać pod uwagę, że na rynku znajduje się niewiele produktów gotowych, a większość zajmujących się tym osób intensywnie wykorzystuje swoje zdolności modelarskie. Do latania potrzebny jest zestaw FPV - First Person View, składający się z kamery, nadajnika, odbiornika, oraz ekranu, lub najczęściej gogli wideo. W przypadku prawdziwych dronów sportowych opóźnienie musi być jak najmniejsze. Z tego względu podgląd WiFi nie jest zalecany. Najczęściej wykorzystywane są kamery do monitoringu oraz transmisja obrazu 5,8 GHz. Konieczny jest również system OSD, który nakłada na obraz sztuczny horyzont, informację o wysokości, prędkości, odległości od aparatury, stopnia naładowania baterii itp. Niestety gotowe zestawy do latania FPV są droższe od samego drona. Jeśli ktoś chcę pójść do sklepu i nabyć gotowy zestaw drona z aparaturą FPV i goglami wideo wysokiej jakości, zapłaci przynajmniej 3-4 tysiące złotych. Można kombinować znacznie taniej, wyświetlając obraz na smartfonie bądź tablecie, ale będzie to wymagało znacznie więcej zaangażowania, a finalna jakość i komfort będą zauważalnie niższe. Racing Drone - przykładowy dron wyścigowy Same drony wyścigowe są niewielkich rozmiarów i mają zwartą konstrukcję. Jednym z najważniejszych parametrów jest wytrzymałość. Różne wypadki i zaczepienie o przeszkody są nierozłączne z tym rodzajem latania. Z tego względu często bazą drona wyścigowego jest kilku milimetrowej grubości płyta z włókna węglowego i osłony silników (nie śmigieł). Runner 250 z OSD - tak wygląda obraz widziany w goglach z nakładką OSD Najtańsze gotowe drony wyścigowe można kupić za trochę mniej niż tysiąc złotych. Jeśli mają pełne wyposażenie i aparaturę, trzeba liczyć się z jakością produktów typowo z Chin. Zapewne będzie konieczne, aby pewne rzeczy ręcznie ustawić i skalibrować. Walkera, jeden z większych producentów dronów, oferuje model Runner 250 bez żadnych akcesoriów za trochę ponad tysiąc złotych. Pozwoli on oswoić się z lataniem w zasięgu wzroku i nada się jako platforma pod przyszłą rozbudowę. Za około 2200 zł można nabyć najnowszy, w pełni wyposażony model Walkera F210, który ma w zestawie wszystko, oprócz gogli wideo. Na pewno też trzeba wliczyć zapasowe śmigła i pewne naprawy, oraz dodatkowe pakiety do zasilania. Tak wygląda zestaw sprzedawany wraz z dronem wyścigowym Walkera F210 Warto na koniec podkreślić, że dronami sportowymi lata się bez automatycznego poziomowania i innego wspomagania. Oznacza to, że jak przechylimy drona w bok i puścimy przyrządy sterujące, to on już tak zostanie, dalej lecąc w tym kierunku. Nie ma też blokady wychylenia, więc przytrzymanie nachylenia do przodu będzie skutkowało zrobieniem fikołka. Tego rodzaju sztuczki to część sportowego latania. To znacząco podnosi trudność sterowania. Często są dostępne prostsze tryby z automatycznym poziomowaniem, jak w modelach do zabawy, ale jest to jedynie tryb przejściowy. Docelowo latanie będzie wymagało sporo umiejętności. Nie jest z pewnością rozwiązanie dla każdego. Drony do filmowania Jedną sprawę trzeba wyjaśnić na samym początku. Dron, aby latać, musi się przechylać na boki. Nawet zawisając w miejscu przechyla się aby kompensować siłę wiatru. Dodatkowo na obudowę przenoszą się wibracje silnika i podmuchów wiatru. Wykluczone jest rejestrowanie filmu sensownej jakości, jeśli nie zastosujemy stabilizującego ruch kamery gimbala. Gimbal to ramię z trzema osiami obrotu, w trzech płaszczyznach. Każdą oś obrotu gimbal koryguje dokładnie takim samym ruchem w przeciwną stronę. W efekcie nagrany obraz jest stabilny, pozbawiony drgań i wychyleń. Gimbal zastosowany w drognie GoPro Karma można odczepić i trzymać go w ręku, w celu stabilizacji nagrania Do każdego większego wielowirnikowca można przyczepić niewielką kamerę na stałe, polecieć i coś nagrać. Trzeba pamiętać jednak, że brak podglądu pozbawi nas jakiejkolwiek kontroli nad kadrem, a w porównaniu do obrazu nagranego z gimbala będzie nas dzieliła przepaść jakościowa. To jak porównać nagranie kamerą umieszczoną na statywie, z nagraniem kamery trzymanej w ręku podczas wbiegania po schodach. W tym drugim przypadku obraz nie nadaje się do oglądania. Drony służące do filmowania mają dwie istotne zalety. Prawie wszystkie mogą być w powietrzu przez ponad 20 minut i jest to najlepszy wynik, jaki jest obecnie dla konsumenckiego drona osiągalny. Mają też najwięcej systemów wspomagających latanie. Mogą automatycznie startować i lądować, automatycznie wrócić do miejsca startu, a wyższe modele potrafią nawet unikać zderzenia przeszkodami na swojej drodze, czy śledzić kamerą określoną osobę. To wiele ułatwia, ale to wciąż nie znaczy, że żadne umiejętności nie są konieczne. Internet aż roi się od filmów, w których użytkownik rozbija swoją nową, drogą zabawkę podczas pierwszego lotu. Nawet z tymi wszystkimi systemami konieczna jest kalibracja, pierwsze próby na otwartej, bezpiecznej przestrzeni i pewna doza pokory. Gimbal umieszczony na starszym modelu drona DJI Obecnie niekwestionowanym liderem dronów dedykowanych nagrywaniu filmów jest firma DJI. O ile samodzielne budowanie drona wyścigowego może przynieść spore oszczędności, o tyle samodzielne zbudowanie drona do nagrywania z kamerą, gimbalem i systemem FPV będzie wielokrotnie droższe w porównaniu do kupienia gotowca, nawet zakładając szeroką wiedzę na temat modelarstwa i elektroniki. Przegląd modeli dronów do filmowania Ceny dronów oscylują od 2 do prawie 9 tysięcy złotych. Czym zatem się różnią? Zasięgiem, jakością wideo i dodatkowymi systemami. Phantom 3 Standard to najtańszy model. Oferuje zasięg do 1000 metrów. Nagrywa filmy Full HD i 2,7K. Transmisja podglądu odbywa się za pomocą wzmocnionego sygnału WiFi. Ma uproszczoną aparaturę i nie ma też żadnych czujników ułatwiających latanie w pomieszczeniach, gdy GPS jest poza zasięgiem. Phantom 3 Advanced jest o 1200 zł droższy. Ma tej samej jakości kamerę, co najtańszy model, a więc jakość nagrywanego materiału się nie zmienia. Główna różnica to znacznie większy zasięg dochodzący do 5 kilometrów i Lightbridge - dedykowany protokół do transmisji wideo. Wyposażony jest także w dodatkowe czujniki zmniejszające dryfowanie - pozwalające utrzymać pozycję i stałą odległość od ziemi również w pomieszczeniach. Zdjęcie przedstawia DJI Phantom 3 Professional wraz z aparaturą i smart fonem służącym do podglądu obrazu Phantom 3 Professional kosztujący około 3900 zł od modelu Advanced różni się tylko jakością kamery, która potrafi nagrywać materiał 4K 2160p. Phantom 4 kosztujący 4800 zł w porównaniu do poprzedniej generacji oferuje wydłużony z 23 do 28 minut czas lotu, większą szybkość wznoszenia i przemieszczania się, a także ma dodatkowe czujniki pozwalające uniknąć kolizji od frontu. Zasięg i jakość nagrań nie zmienia się względem starszej wersji, za to pojawił się tryb nagrywania wideo 1080p w 120 klatkach na sekundę. Zdjęcie przedstawia DJI Phantom 4 Mavic Pro to jedna z dwóch najnowszych propozycji tego producenta. Jego główną cechą są kompaktowe rozmiary i łatwość składania, dzięki czemu można go zabrać ze sobą na wycieczkę i nie jest do tego potrzebny dedykowany plecak. Jego zasięg został zwiększony do 7 kilometrów, a tryb sportowy jest szybszy niż w innych filmujących dronach DJI. Cena to 5200 zł. Producent prezentuje model Mavic Phantom 4 Pro to obok Mavica najnowszy i najdroższy model przeznaczony dla konsumentów. Oferuje najdłuższy, 30 minutowy czas lotu. Jako jedyny wykrywa kolizje z 5 kierunków, czyli ze wszystkich 4 boków i od dołu, co zmniejsza szansę na ewentualny wypadek. Ma też najlepszą kamerę z jednocalową matrycą. Umożliwia nagrywanie wideo 4K w 60 klatkach na sekundę, a zasięg ma taki, jak Mavic, czyli 7 km. Jego ocena to 7500 zł. Producent prezentuje model Phantom 4 Pro Alternatywą dla DJI są produkty Walkera oraz Yuneec, które oferują wiele funkcji, ale nie mają na tyle zaawansowanych produktów, jak DJI. Swojego drona zaprezentowała również firma GoPro i nazwała go Karma. Jego główną zaletą jest możliwość podłączenia kamery GoPro, a także opcja wymontowania gimbala i stosowanie go jako przyrządu ręcznego. Niestety, GoPro zaliczyło wpadkę ze spadającymi pierwszymi egzemplarzami, które musiano wycofać, a pierwsze recenzje ujawniły bardzo wiele słabości produktu, który w efekcie nie jest konkurencyjny ani cenowo, ani funkcjonalnie. Tak wygląda nie do końca udany dron GoPro Karma Bezpieczeństwo to podstawa Mapa Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej informująca gdzie można latać dronem, a gdzie potrzebne SA zezwolenia, lub jest to całkowicie zakazane Decydując się na zakup drona trzeba pamiętać o zasadach bezpieczeństwa. Przede wszystkim nie wszędzie można latać dronem. Na stronie Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej można znaleźć interaktywną mapę, która określa rejony wykluczone dla dronów. Absolutnie niedopuszczalne jest latanie w okolicy lotnisk. Nie powinno się również latać ponad ludźmi i ruchliwymi ulicami, bo spadający wielowirnikowiec może wyrządzić komuś krzywdę bądź spowodować wypadek. Nie można też świadczyć odpłatnych usług filmowania dronem bez posiadania specjalnej licencji operatora drona. Ostatnią kwestią są obracające się śmigła. Jeśli napotkają na swojej drodze naszą rękę, mogą spowodować głębokie nacięcia skóry, skutkujące wizytą w szpitalu i szyciem, a w skrajnych przypadkach nawet obciąć palec. Dlatego większe wielowirnikowce to nie zabawki. Trzeba z nich korzystać z wyobraźnią. Zdecydowanie nie wystarczy wyjąc z pudełka i zacząć latać bez jakiegokolwiek przygotowania. Zalecamy cierpliwość i ostrożność, wyjmując wymarzonego drona spod choinki. W ostatnich miesiącach coraz więcej ludzi zgłasza w swojej głowie, w uszach, a nawet w innych partiach swojego ciała dziwne dźwięki. Sprawdzałam nawet na angielskojęzycznych forach i okazuje się, że ten problem występuje u ludzi na całym świecie co najmniej od 3 lat. Ludzie się boją, wołają o pomoc, ratunek, ale świat medyczny tylko kwituje: to zwykły Tinnitus i leczą takich ludzi za pomocą własnych metod. Dziwne to jest, że tyle ludzi nagle zaczęło masowo cierpieć na epidemię Tinnitus ... a może jednak mamy tutaj inne zjawisko i nie ma to nic wspólnego z chorobą? Tinnitus auris (łac). - szumy uszne, – grupa przykrych doznań dźwiękowych pochodzenia endogennego, które zwykle są objawami drobnych defektów w uchu wewnętrznym. Szumy uszne mają charakter subiektywny, słyszane są tylko przez osobę, u której powodują dyskomfort. Nie pochodzą z otoczenia, jednak zbyt głośny dźwięk może je generować. Odczuwane są w uszach lub w głowie. (Wikipedia) Idąc za własnym doświadczeniem wiem, że jest to już sygnał przyjmowania w nasze układy nerwowe większej częstotliwości energii, która przepływa z prędkością większą jak światło w naszych kanałach energetycznych i wytwarza szum. Ludzie odczuwają to w różny sposób, w zależności od siły strumienia energetycznego i budzenia się naszych ciał. Nie wszyscy będą przebudzeni w ten sam sposób, z taką samą siłą, i nie wszyscy będą w stanie przyjąć wyższe energie. Ciała energetyczne wielu ludzi są potężnie poblokowane, a wiadomo, że aby rozwalić taki orzech kokosowy potrzeba na to i czasu i właściwych narzędzi. Tak, tak, wielu ludzi siedzi sobie spokojnie w takiej twardej skorupie i nawet nie zauważa, że światło do niego mówi. Dotychczas odbieraliśmy wszechświat na innych falach, nasze ciała są nadal trójwymiarowe, a tu nagle wielka fala nowej energii bombarduje nas z potężną siłą, niczym tornado, słyszymy we własnym wnętrzu dźwięki, szumy, a nawet wycie wiatru.... wielu ludzi tych bardziej wrażliwych zaczyna słyszeć wieczne OM, które wibruje we wszystkich naszych komórkach. Ono zawsze w nas było i jest, i nie ważne czy je słyszeliśmy czy nie, lecz teraz na pewno wielu ludzi będzie żyło w jego brzmieniu. Pierwsze zderzenie z nową falą energii bywa z reguły bardzo subtelne, można go nawet nie zauważyć, takie niewinne, działa jakby podprogowo. Pamiętam moje pierwsze doświadczenia w roku 2000; podczas odpoczynku nagle przez moją głowę, od prawej skroni do lewej przeleciał dziwny, delikatny elektryczny impuls. Niby taki delikatny lecz zupełnie mi obcy, od razu obudził moją czujność, nic podobnego nie zdarzyło się przedtem w moim ciele. Było to coś, czego logicznie nie umiałam wyjaśnić? Żadne medyczne wyjaśnienie nie pasowało do tego zjawiska. Po kilku dniach impuls pojawił się ponownie i był już bardziej zauważalny, nie dał się zignorować. Po paru tygodniach stawał się coraz głębszy i wyraźniejszy, i nie był to już pojedynczy impuls tylko cała seria, w różnych odstępach czasu. Z biegiem czasu zaczął zagłuszać wszystko w moim ciele, w lipcu przypominał dudniący pociąg, następnie tornado w całym ciele. Był bardzo żywiołowy, każdego dnia doświadczałam go inaczej. Z początku był to tylko impuls, później szum, dudnienie pociągu, tornado, silnie wiejący wiatr, odrzutowiec ... ten odgłos był dla mnie najbardziej przykry, można było oszaleć, całe noce siedziałam oparta o ścianę, ponieważ w pozycji stojącej lub siedzącej był łagodniejszy. Trwało to tak do 13 października 2000 r. W międzyczasie nie wiem ile razy korzystałam z pomocy różnych lekarzy, a nawet pogotowia ... niestety, wszyscy patrzyli na mnie jak na zjawę z obcej planety i nie mogli zrozumieć o czym ja mówię. 13 października, po bardzo drastycznych przeżyciach, po raz pierwszy doświadczyłam śmierci klinicznej ... i co się stało? Moje huki nagle mnie opuściły. Kiedy wróciłam z powrotem usłyszałam w mojej głowie zupełnie inny dźwięk, muzykę cykad. Byłam bardzo zaskoczona, ale ten dźwięk dawał mi jakąś nową siłę, jakąś wewnętrzna radość ? I też nie umiałam znaleźć na to odpowiedzi przez długie tygodnie. Dopiero badający mnie psychiatra powiedział: zostałaś przyłączona do Uniwersum! Cóż to takiego znaczy? - zapytałam zdumiona? On się tylko uśmiechnął i wręczył mi materiały o Kundalini. Sporządził na mój temat trzech stronicowy raport dla moich lekarzy i wskazówki co mają dalej ze mną robić ... do dzisiaj kiedy każdy nowy lekarz czyta ten raport milknie i patrzy na mnie dziwnie ... ale mam za to święty spokój, nie męczą mnie lekarstwami, ani wymyślnymi badaniami. Jeśli je robią to tylko na moje życzenie. Od tamtej nocy jeszcze wiele się wydarzyło, w ciągu następnej doby przeżyłam drugi raz NDE (śmierć kliniczna), ale już nigdy nie doświadczyłam huków w głowie, jednak została ze mną ta tajemnicza muzyka i gra w mojej głowie do tej pory, non-stop już przeszło 11 lat. Obecnie moja muzyka ścisza się w dzień, w nocy wzrasta, czasami się mocno nasila lecz nie sprawia mi przykrości jak to było na początku tego procesu. Słyszę muzykę podobną do śpiewu cykad, jakby granie na subtelnych dzwoneczkach, szum fal, wodospadów, czasami odzywa się jakiś grzmot albo śpiew ptaka, nocami słyszę wyraźnie jakby nadciągające z kosmosu OM ... dużo ludzi pyta czy mi to nie przeszkadza? Nie, dzisiaj bez tej swojej „radiostacji” nie potrafiłam bym już żyć, ten z początku obcy mi dźwięk stał się moim nierozłącznym towarzyszem i jest dla mnie słodkim odczuciem. Różnie to bywa u różnych ludzi, zwierzają się w swoich doświadczeniach, że słyszą chwilowo dźwięki, szczególnie podczas medytacji ... ale ostatnio zgłaszają podobne doświadczenia i ci, którzy w ogóle nie medytują. Zazwyczaj boją się, bo nie umieją sobie tego zjawiska wytłumaczyć. Z moich doświadczeń z rozmów z ludźmi, nie zdarzyło mi się, aby ktoś słyszał dźwięk ciągły. Dźwięk ciągły to już związek z naszą duszą. W czasie tych 11 lat zauważyłam różne rytmy; przychodzą, odchodzą i pojawiają się w nowej formie, ale ich podkładem jest ten sam śpiew cykad. Dzisiaj już wiem, że każdy dźwięk objawia nam w jakim jesteśmy stanie świadomości, sugeruje jakie energie wnikają w nasze ciało, jakie energie dominują i kiedy jaka energia kontaktuje się z nami. To jest swoisty rodzaj komunikacji międzywymiarowej. Zaczynamy kontaktować się z wyższymi wymiarami za pomocą naszych komórek. To świadczy już o stopniu wznoszenia się naszych ciał fizycznych. Upłynie jeszcze niejedna woda w rzece zanim rozpoznamy wyższe energie, ale podstawy mamy już za sobą. Po ciężkich i hardych dla nas tonach, kiedy w nasze ciało wnika bardzo wysoka częstotliwość, kiedy prócz rozpaczy nie widać żadnej nadziei przychodzi i ta chwila, kiedy dźwięk mówi do nas i sprawia nam wielką radość. Zwykle pojawia się po prawej stronie głowy, ma charakter prądu, z czasem okazuje się, że w ciele gra każda komórka, niczym dzwoneczki na wietrze. Nawet jak energia chwilowo jest uśpiona, to kiedy pociągniemy palcami po skórze, to odrywają się stamtąd niczym banieczki mydlane odrobinki energii i uciekają przed naszymi palcami z wesołym śpiewem, przenoszą się w inne miejsce i tam osiadają. Jest to cudowne doświadczenie. We wrześniu 2000 roku nagle poczułam w mojej głowie szybko płynący strumień czegoś, co mi właśnie przypominało strumień ale nie z wody tylko jakby z piany, i słyszałam w głowie tysiące pękających mydlanych baniek. Wyższa energia bombarduje nasze ciała wprowadzając w naszą świadomość rezonansowe drgania. Ciało zaczyna się zmieniać, a to co w nim gra i śpiewa to subatomowe prądy światła, wchodzą w nasz układ nerwowy i we wszystkie organy. W obecnych czasach doświadczamy zjawisk dotychczas nam nie znanych ... z początku próbujemy tłumaczyć to, czego nie znamy, co nam przeszkadza, zakłóca nasze życie, a później odczuwamy głód na te doznania. ... a te dźwięki są nam bardzo pomocne, rozluźniają karmiczne więzy, dodają świadomości naszemu życiu. Dzięki nim nasze ciało jest w stanie równowagi. Dlaczego na początku bywają takie harde? Zależy to od tego jakie energie bombardują nasze ciało, z wyższych wymiarów idą te bardziej intensywne wibracje o bardzo wysokich częstotliwościach, a nasze trójwymiarowe ciała są jeszcze na nie niegotowe. Powoli przebijają nasze twarde skorupy, zmieniają i poszerzają kanały energetyczne ...w moim przypadku odbierałam je jak strzały z paralizatorów elektrycznych, można było oszaleć, szczególnie kiedy przeszywały moja głowę i kręgosłup, duże paluchy u stóp, aż krzyczałam z bólu. Ciężko przeżyłam odblokowywanie punktów energetycznych na głowie i otwieranie się czakry korony. Toteż mam już wyobraźnię jak wyglądało doświadczenie korony cierniowej Jezusa. To było olbrzymie cierpienie, wydawało mi się, że umrę z bólu. I w zasadzie tak się zdarzyło, właśnie tej nocy nie wytrzymałam i odeszłam od ciała. Najgorzej przeżyłam otwieranie się głównych kanałów, ale również i te mniejsze też dobrze dokuczyły. W tym procesie towarzyszą różne emocje: strachu, bólu, złości, buntu ... innym razem wnika w ciało spokój, cierpliwość, poddanie i nawet nie popłynie ani jedna łza. Dopóki wszystko się nie ustabilizuje człowiek przeżywa bardzo głębokie stany ... dzisiaj tak sobie myślę: wszystko było potrzebne, czym głębsze przeżycie tym mocniej zahartowana dusza, wchodzimy w głęboką świadomość. Z początku jest to bardzo bolesne bo dusze śpią, senny umysł ledwo odbiera energię, później dźwięk dociera wszędzie, można go usłyszeć wszystkimi zmysłami. Intensywny ciągły dźwięk w głowie, sugeruje, że nasza dusza przeniosła się do centrum głowy, ma już połączenie z Bogiem. Trudno w to uwierzyć, że w ciele człowieka mogą się zdarzyć takie niesamowite rzeczy. Otwarte ciało to już ciągłe doświadczenie, nie tylko dźwięków, ale i światła i przepływającej bez przerwy niczym rzeki energii elektrycznej. Czujemy ją we wszystkich kanałach, organach, komórkach, od czubka głowy do palców stóp. W moim przypadku najmocniej pracuje w okolicy głowy i kręgosłupa. Starożytni mnisi tworzyli muzyczne mantry, aby pomogły im otwierać ich ciało. Stare Wedy mówią: mowa jest istotą człowieczeństwa, wszystko co powstaje, powstaje przez mowę. Tak, moc słowa jest potężna. „Na początku było słowo.” Muzyczna mantra postrzegana jest jako konieczność duchowego rozwoju, Wedy także mówią: bez mantry nie można osiągnąć Buddy. Kiedy śpiewamy mantry scalamy wibracje dźwiękowe i stajemy się jednością z falą energii, obiektu swojej mantry. 2 Feb. 2011 WIESŁAWA Kategorie: Szpiegowanie społeczeństwdronyciekawostkibezzałogowceŹródło: Drony są najczęściej używaną maszyną powietrzną, zarówno do przeprowadzania ataków jak i do prowadzenia obserwacji. Dlatego też powstała specjalna instrukcja która informuje nas jak się przed nimi ukrywać oraz jakie możliwości posiada każdy poszczególny bezzałogowiec. Do powstania tej instrukcji, która składa się z dwóch części, przyczynił się holenderski projektant Ruben Pater. Na jednej znajdują się kontury bezzałogowych maszyn, tak aby można było je dość szybko rozpoznać oraz do jakich zadań zostały przeznaczone. Natomiast na drugiej stronie można znaleźć przydatne informacje na temat tego jak można się przed nimi ukryć. Dla przykładu, zaleca się chować w cieniu drzew lub budynków, nosić odzież która ochroni przed wykryciem przez kamery termowizyjne oraz zrezygnować z telefonów komórkowych i urządzeń GPS. Co ciekawe, instrukcja jest dostępna w kilkunastu językach, między innymi w angielskim, chińskim oraz arabskim. Źródło: Ocena: 9160 odsłon Czym jest właściwie dron? Słownikowa definicja drona jest dość ogólna – jest to bezzałogowa, zdalnie sterowana maszyna latająca lub pocisk, choć już i na tym poziomie pojawiają się sprzeczne informacje na temat tego, czy faktycznie aby nosić nazwę dron, omawiany obiekt powinien być zdalnie sterowany, czy też powinien być zdolny do w pełni autonomicznego lotu (np. zgodnie z wyznaczoną wcześniej trasą).Tej drugiej teorii zdają się trzymać użytkownicy dronów i fani modelarstwa, dodając do definicji chociażby większy niż w przypadku sporej części zwykłych modeli zasięg (choć i to nie zawsze jest prawdą) oraz obecność zaawansowanych czujników. Jeśli więc po prostu sterujemy naszym samolotem (czy innym latającym modelem) np. za pomocą dedykowanego kontrolera, jest to po prostu RPV (Remote Piloted Vehicle), kiedy dołożymy do tego kamerę (a więc możemy spuścić go z oczu i widzieć to, co widziałby pilot) dodajemy jeszcze FPV (First Person View), natomiast w momencie, kiedy możemy sterować nim zupełnie zdalnie, np. z poziomu naszego komputera, uruchamiamy autopilota lub gdy nasze urządzenie posiada w ogóle taką opcję, mamy już do czynienia z UAV (Unmanned Aerial Vehicle), czyli właśnie naszym dronem (który również może być FPV). W ramach UAV można także wyróżnić podgrupę aUAV, czyli maszyn całkowicie sterowanych przez komputer, bez opcji ręcznego sterowania (np. wykonuje wyłącznie trasy po zaplanowanym obszarze).Zgodnie z tak doprecyzowaną definicją, zdalnie sterowany samolot na standardowy kontroler z doczepioną kamerką nie jest dronem. Podglądając sąsiadkę przez okno za pomocą modelu helikoptera z doklejonym aparatem też niestety nie możemy tłumaczyć się tym, że wpadliśmy w szpony uzależniającego nałogu zwanego dronami. To nadal zwykły oprócz słownej definicji, istnieje bardziej „wizualna” charakterystyka drona? Cóż, w tym przypadku nie ma praktycznie żadnych ograniczeń, zarówno jeśli chodzi o kształt, jak i o rozmiar. Czy musi być mały? Nie. Czy musi być rozmiarów normalnego samolotu? Też nie. Czy może mieć w ogóle kształt samolotu? Oczywiście. Czy może mieć dowolny inny kształt? Zdecydowanie tak. Panuje tutaj pełna dowolność – niektóre drony mają cztery, niektóre więcej albo mniej silników. Niektóre przypominają kształtem znane nam maszyny latające, niektóre nawiązują wyglądem do ptaków, niektóre do pojazdów rodem z filmów S-F, a jeszcze inne są podobne… zupełnie do się więc pytanie, dlaczego i od kiedy wszystko co lata i jest w stanie rejestrować obraz zaczęliśmy nazywać właśnie tak. Tutaj sprawa jest dość oczywista – wszystkiemu „winne” wojsko, stosujące drony coraz częściej w akcjach militarnych, oraz media nagłaśniające wszystkie tego typu wydarzenia. I choć historia maszyn zgodnych z definicją UAV jest bardzo, bardzo długa, zainteresowanie ze strony zwykłych użytkowników pojawiło się dopiero stosunkowo niedawno, a i dość szybko niezbyt oczywisty i atrakcyjny skrót został zastąpiony przez o wiele nowocześniej brzmiące słowo-klucz – dron. Wystarczy spojrzeć na historię wyszukiwani w Google – pierwsze wyraźne „piki” pojawiły się w okolicach 2010 roku, wraz z wiadomościami o ofiarach ataku drona w Pakistanie i od tego czasu niemal bez przerwy rośnie. W tym samym czasie popularność hasła „UAV” regularnie maleje i obecnie jest na poziomie prawie sześciokrotnie niższym niż „drone”. Co ciekawe, żaden z najpopularniejszych newsów na temat dronów i UAV nie dotyczył zastosowań cywilnych – wszystkie były związane z wojskiem i trudno się dziwić, że wiele osób kojarzy zdalnie sterowane latające maszyny raczej z narzędziem zagłady niż z czymś, co może się nam przydać w życiu. Gdzie stosuje się drony Drony już teraz możemy jednak odnaleźć niemal w każdej dziedzinie życia, w której mają one jakikolwiek, nawet najmniejszy sens (wtedy zamiast sensu ich przydatność mierzy się po prostu tzw. cool factor). Pomijając już wspominane wielokrotnie wojsko i niemal dosłownie setki militarnych zastosowań, drony doskonale odnajdują się obecnie chociażby w reklamach i marketingu. W USA takie maszyny zaczęto wykorzystywać chociażby przy sprzedaży nieruchomości do fotografowania i nagrywania wideo oferowanych można w ten sposób fotografować budynki, można sfotografować praktycznie wszystko – szczególnie w miejscach trudno dostępnych czy z perspektywy, której uzyskanie w normalnych warunkach byłoby niemożliwe. Takie projekty nie mają na celu często wyłącznie artystycznych dokonań i przenikają się z marketingiem, jak chociażby w przypadku drona Nokia Copter, który służył do promocji możliwości fotograficznych Lumii 1020. Niektórzy eksperci twierdzą nawet, że to właśnie drony są kolejną „wielką rzeczą”, która zmieni podejście do wykonywania zdjęć i będzie to doskonały biznes zarówno dla fotografów, jak i firm, które dostarczą najlepszych do tego celu rozwiązań. Dron może być także nie tyle głównym bohaterem reklamy, co szarym pracownikiem – coraz więcej reklam kręconych jest właśnie z wykorzystaniem kamer zamontowanych na tych niewielkich latających bardziej ekstremalną odmianą drono-fotografii jest fotografia sportowa, często sportów naprawdę wyczynowych. Wspinaczka górska, spływy kajakowe czy rowery górskie – do tej pory rejestracja w takich przypadkach była mocno ograniczona, niemożliwa lub też nie dawała satysfakcjonujących efektów, jeśli chodzi o jakość. Dodatkowo, w przypadkach naprawdę trudnych wypraw, był to dodatkowy, zbędny ciężar, a doświadczeni filmowcy nie zawsze byli równie doświadczonymi sportowcami. Dzięki dronom mogli spokojnie nagrywać wszystko siedząc w bazie, trzymając w ręku kontroler, a obraz z kamery oglądając na specjalnych samo z dronów skorzystać mogą dziennikarze. Nie tylko są w stanie nagrywać obraz z lotu ptaka, ale też nie muszą znajdować się w samym sercu akcji, aby wykonać najważniejsze zdjęcia czy zarejestrować materiał wideo. Wszystko mogą robić nawet bezpośrednio z oddalonego o sporą odległość, bezpiecznego wozu transmisyjnego lub pobliskiego budynku, a w przypadku dronów o większym zasięgu – nawet z siedziby tym tropem dotrzeć do kolejnego potencjalnie niesamowicie istotnego zastosowania dla dronów – ratowania ludzkiego życia. Wyposażone w odpowiednie czujniki niewielkie obiekty latające mogą bez problemu dostać się tam, gdzie dotarcie ekipie ratunkowej mogłoby zająć dużo więcej czasu, w poszukiwaniu np. zaginionych osób. Wysłanie kilku lub kilkunasty dronów np. z czujnikami temperatury i opcją przekazywania obrazu termowizyjnego mogłoby umożliwić o wiele łatwiejsze, tańsze i wygodniejsze zlokalizowanie ludzi zagubionych np. podczas wyprawy w radości z popularyzacji dronów nie kryją także naukowcy, którzy dzięki temu, bez konieczności ponoszenia wysokich kosztów, organizowania wypraw i borykania się z towarzyszącymi samej wycieczce np. do centrum dżungli czy źródła rzeki problemami, mogą zarejestrować interesujący ich materiał. Poglądowe zdjęcia, zliczanie osobników danego gatunku czy monitorowanie zachowania zwierząt – to wszystko jest już możliwe dzięki dronom, tak samo jak dotarcie do miejsc, do których wcześniej nie dało się dotrzeć. Nie da się przy tym ukryć, że – o ile zachowa się odpowiedni umiar – takie rozwiązanie jest o wiele mniej inwazyjne i szkodliwe dla środowiska niż np. wjazd kolumną ropożernych jeszcze doskonale odnajdują (lub mogłyby) się odnaleźć drony. Pomysłów jest sporo. Od dłuższego czasu korzysta się z nich do badań i monitoringu środowiskowego oraz oprysku pól (choć są to oczywiście większe maszyny). Dronów używa się do polowań, kontroli na autostradach, nadzoru budowlanego, tworzenia modeli 3D wybranych obiektów, ostrzegania przed burzami i huraganami czy po prostu fotografowaniu określonych obszarów i tworzenia na tej podstawie map (choć nie są to oczywiście mapy idealne).Oprócz tego część firm zdecydowała się na wykorzystanie dronów w celach dostawczych, choć obecnie trzeba te działania zakwalifikować raczej jako posunięcia nie tyle faktycznie usprawniające dostawę, co raczej czysto marketingowe. Pizza Domino może wprawdzie dotrzeć do nas niedługo dronem, tak samo jak piwo, sushi czy burrito, ale w dalszym stopniu jest to tak mała skala, że nie można tego uznać za faktyczne wejście dronów do na rozpoczęcie prawdziwej rewolucji ma natomiast Amazon, który niedawno ogłosił plan wprowadzenia drono-dostawy, w ramach której, osoby mieszkające w określonej maksymalnej odległości od magazynów firmy, będą mogły otrzymać swoje zamówienie właśnie za pomocą UAV, w ciągu 30 minut od jego czy inaczej, nie we wszystkich dziedzinach życia drony znajdą swoje miejsce, choć z całą pewnością ich zwolennicy będą starali się zatrudnić je absolutnie wszędzie. Gdzie zagrzeją miejsce na dłużej – okaże się w ciągu najbliższych lat. Ile kosztuje taka zabawa? Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby w dronowanie pobawić się we własnym zakresie – czy to tylko po to, aby postraszyć sąsiadów, czy żeby wykonać edukacyjny lot dookoła naszej dzielnicy. Problem jest jednak ten co zawsze – pieniądze oraz, o ile mieszkamy w Polsce, chcemy mieć coś, co bardzo drona przypomina, ale w rzeczywistości nim nie jest, możemy już za około 200-400zł kupić „efektowny” Quadrocopter i dokupić do niego miniaturową kamerę. Niestety, wbrew informacjom umieszczanym na aukcjach nie jest to to, czego tak naprawdę szukamy – nie odlecimy nim dalej niż poza zasięg wzroku (bo po prostu będziemy się mogli z nim pożegnać) i nie możemy w żaden sposób kontrolować nagrywanego przez niego 800zł możemy sprawdzić, jak sprawdzilibyśmy się w roli pilota i wypróbować Hubsan H107D z opcją transmisji obrazu na żywo, czyli chcemy zasmakować przygody z bardziej zaawansowanym (i spełniającym definicję) dronem, musimy niestety znacznie zwiększyć nasz budżet i przygotować około 1300-1500zł na zestaw Parrot Nie jest to wprawdzie dron doskonały, ale na pewno jeden z popularniejszych „gotowców”, oferujący przy tym szereg ciekawych opcji (a nawet gier) i sterowanie z poziomu tabletu lub poszukujemy czegoś jeszcze bardziej zaawansowanego, czeka na nas DJI Phantom, który jednak niebezpiecznie zbliża się do granicy 2000zł. Za tę cenę otrzymamy jednak maszynę o o wiele większym zasięgu niż W przeciwieństwie do propozycji Parrota jest on także w stanie przenosić niewielkie ciężary (np. aparat lub kamerę), co w przypadku grozi uszkodzeniem jak zwykle we wszystkich dziedzinach obowiązuje zasada – górnej granicy cenowej nie ma. Możemy równie dobrze kupić drona lub produkt drono-podobny za 200-300$, ale możemy też wydać na niego 5000$, po czym „dozbroić” go za kolejne 3000$. Mamy 30 000$? Również znajdziemy drona w tej cenie. 40 000$? Nie ma najmniejszego problemu. A gdyby tak złożyć samemu? Gdybyśmy jednak uznali, że zakup gotowca nie jest godny prawdziwego modelarza, koszty te mogą być o wiele mniejsze. Po pierwsze sami decydujemy o tym, co ma znaleźć się wewnątrz naszego drona, sami ustalamy jego formę i rozmiar, co może ułatwić nam jego późniejszą do osiągnięcia celu jest przy tym całkiem sporo. Możemy zdecydować się na zakup zestawu do samodzielnego złożenia – w przypadku np. Techpoda kosztuje on 225$ zamiast 799$ za wersję gotową. Musimy wprawdzie dokupić na własną rękę kilka elementów, ale i tak wyjdzie nam to ostatecznie taniej, a i satysfakcja ze złożenia będzie o wiele także kupić lub pobrać z internetu sam projekt i całkowicie samodzielnie wykonać wszystkie elementy obudowy, a potem skompletować na własną rękę niezbędne części. Niestety to rozwiązanie ma kilka wad – przede wszystkim części, choć nie należą raczej do specjalnie drogich, czasem trzeba zamawiać najczęściej poza granicami naszego kraju, co wiąże się z tym, że koszt transportu przekroczy wartość zamówionego sprzętu. Do tego dochodzi jeszcze długi czas zmienia to jednak faktu, że prawdopodobnie prawdziwi pasjonaci zdecydują się właśnie na takie rozwiązanie – w końcu budowa własnej maszyny latającej potrafi być czasem nawet większą zabawą niż samo latanie. Zasięg i sterowanie Nie każdy dron pozwoli nam niestety na w pełni kontrolowaną wycieczkę dookoła miasta czy dłuższy zaprogramowany lot. Przede wszystkim akumulatory w większości gotowych produktów poniżej 2000zł (czyli Parrot i DJI) wystarczą nam na zaledwie kilkanaście minut pracy. Specjalne wydanie oznaczone jako Power Edition pozwoli nam na nieco więcej (ponad 35 minut), ale jest też wyraźnie droższe od wersji więc w podstawowych (a i tak nie tanich) modelach jedno ograniczenie. Co dalej? Kolejnym co może nas ograniczyć jest zasięg. W przypadku sterowanego przez WiFi jest to zaledwie około 60 metrów, podczas gdy DJI jest nam już w stanie zapewnić realny zasięg do około 300m. Co innego, jeśli zdecydujemy się zaprogramować naszemu dronowi trasę, po której będzie miał się poruszać – wtedy jednak tracimy szansę na jego kontrolę i musimy cierpliwie czekać aż wróci z zarejestrowanym zaawansowane modele, takie jak Techpod, mogą natomiast latać bez przerwy nawet do dwóch godzin i przy sterowaniu na 433 MHz lub 2 GHz i transmisji wideo na 5 GHz uzyskujemy dość imponujący zasięg - około 30 km, który z całą pewnością deklasuje wcześniej wymienione propozycje. Dron w świetle polskiego prawa Jedną z większych zalet (i jednocześnie wad) drona jest fakt, że przy całej swojej funkcjonalności, nie wymaga on żadnych zezwoleń, uprawnień czy zgód. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy całkowicie bezkarni i nic nas nie ogranicza. Nie możemy chociażby wynosić drona na wysokość powyżej 50m, ponieważ wtedy zostanie on zakwalifikowany jako statek powietrzny i niezbędne będzie zgłoszenie planu lotu. Poza tym, regulacji takich jak w USA czy Niemczech w sprawie dronów nie ma, chociaż według ankiety przeprowadzonej przez DI, sporo osób opowiada się jednak za wprowadzeniem odpowiednich przepisów. Przyszłość? Na razie drony nie są produktem pierwszej potrzeby i prawdopodobnie jeszcze długo nim nie będą. Wystarczy tylko spojrzeć na to, gdzie sprzedaje się ich najwięcej – ponad 80% trafia do przemysłu rolniczego, czyli daleko im do ról, w jakich chcielibyśmy je widzieć. Nie przeszkadza to jednak dotychczasowym graczom tej branży snuć wizje, w których za jakiś czas każdy z nas ma swojego własnego drona – tego zdania jest Chris Anderson z 3D Robotic. W jakiej postaci i z jakimi zadaniami? Tego jeszcze nikt nie jest pewien – wszystko zależy od tego, czego rynek będzie wymagał od niektórych zastosowaniach drony z pewnością wyprą inne maszyny, czy czasem nawet ludzi, będąc rozwiązaniem tańszym, efektywniejszym i bardziej uniwersalnym. Kto wie, jak szybko uda się zautomatyzować jak największą liczbę funkcji dronów, ich podstawowych zachowań i reakcji? Nie będą one wtedy ograniczone wyłącznie do wykonania określonych krok po kroku czynności – będą… wiedziały co mają zrobić, oczywiście w obrębie jakiegoś ogólnego razie na kolejny poważny krok w historii dronów musimy poczekać do 2015 roku, kiedy w USA drony zostaną dopuszczone do ruchu w strefie powietrznej (NAS), co prawdopodobnie będzie wiązać się z eksplozją popularności tego typu zabawek, próbom ich komercyjnego wykorzystania i wprowadzenia do służby publicznej. Zagrożenia Chwilowo jednak na drodze dronów do jakiegokolwiek sukcesu stoi sporo przeszkód. Przede wszystkim nie wiadomo jak ich użytkowanie zostanie ograniczone przez prawo, które w pewnym momencie będzie musiało uregulować tę kwestię. Co stanie się w momencie, kiedy wraz z dalszym obniżaniem cen na coraz lepsze latające maszyny, pojawi się moda na nie i przynajmniej kilka procent społeczeństwa zapragnie je mieć? Jak szybko będziemy obserwować coraz więcej dronów na niebie i jak szybko latający w mieście niedoświadczeni piloci zaczną powodować (oczywiście mowa o przypadkach ekstremalnych) wypadki związane np. z upadkiem drona na jezdnię lub samochód? Kiedy pierwszy dron spadnie komuś na głowę i zrobi mu poważną krzywdę? Kiedy będzie mógł posłużyć do wybicia okna nielubianemu sąsiadowi albo straszenia jego psa/kota? Potencjalnie drony, pierwotnie wykorzystywane głównie do niesienia zniszczenia, stanowią rozwiązanie wielu trapiących nas problemów. Jak to jednak bywa w przypadku technologii, mogą one wyrządzić równie wiele, albo nawet i więcej szkód, nawet jeśli nie będą traktowane dosłownie jako wymaga także prawo związane z prywatnością – w końcu jak mamy obecnie zareagować na latającego np. nad naszym trawnikiem drona, drona przelatującego nad naszym oknem lub nad nami podczas spaceru po mieście? Skąd wiemy kto i po co robi te zdjęcia oraz gdzie ostatecznie trafią?Jeszcze innym problemem jest bezpieczeństwo… samych dronów, zwłaszcza jeśli będą miały pełnić funkcje publiczne i/lub dostawcze. Co będzie powstrzymywać niektórych przed polowaniem na drony, jeśli pojawi się chociażby najmniejsze podejrzenie, że mogą przenosić wartościowy ładunek? Co powstrzyma ich przed próbami strącenia drona z nieba (biorąc pod uwagę opowieści dotychczasowych użytkowników dronów, ludzie już próbują to robić)? Co powstrzyma ich przed zniszczeniem napotkanego drona „bo tak”? Do tego dochodzi kwestia faktycznej „inteligencji” dronów, które mogą po prostu nie poradzić sobie w gęsto zabudowanym mieście i po prostu rozbijać się w trakcie lotów. Jest już kilka projektów mających rozwiązać ten problem, ale raczej nie są one szczególnie nam więc jak zwykle – czekać co faktycznie przyniesie nam przyszłość. Tyle, że podczas tego czekania lepiej jest teraz zasłaniać rolety w oknach, nawet jeśli mieszkamy naprawdę wysoko… Od wielu lat drony sprawdzają się w różnych dziedzinach życia. Pomagają w medycynie, transporcie, a także w branży rozrywkowej i filmowej. Czy stosuje się je również do szpiegowania i kontrolowania osób czy instytucji? Pewne jest, że drony to urządzenia, które bardzo pasują do współczesnego świata. Są inteligentne, potrafią dotrzeć praktycznie wszędzie, a do tego przyjmują różne role. Wykorzystanie ich w szpiegostwie to dość szeroki wątek i warto go przeanalizować dogłębnie. Drony szpiegują w wojsku Szczególnie wojsko upodobało sobie wykorzystanie dronów w sztuce szpiegowania. Technologia ta umożliwia nie tylko zlokalizowanie i nagranie pożądanego celu, ale też wyeliminowanie go. Dlaczego dla wojska to takie ważne? Wykorzystując drony nie narażamy ludzi. To największa zaleta bezzałogowych pojazdów powietrznych. Ewentualna dekonspiracja nie oznacza utratę agenta, jego pojmanie, odtajnienie planów lub egzekucję. Dron może zostać po prostu zestrzelony na linii wroga. Drony w wojsku pełnią więc bardzo ważną rolę. Zainstalowana w nich aparatura szpiegowska (kamery szpiegowskie oraz podsłuchy), a także lokalizatory umożliwia sprawdzenie rzeczywistego położenia drona i dodatkową kontrolę otoczenia. Pamiętaj jednak, że kontrwywiad wojskowy już działa z zagłuszaczami, które zakłócają sygnał dronów, żeby je wyeliminować. Są też w policji Ostatnio polska policja zakupiła siedem bardzo zaawansowanych dronów, które umożliwiają nie tylko kontrolowanie otoczenia, ale też spełniają standardy dostosowane do misji specjalnych. Drony posiadają lokalizatory, kamery, mikrofony, a nawet spadochron, który miałby ratować je w razie uszkodzenia. Wiadomo, że dostawcą dronów będzie jedna z chińskich firm. Co ciekawe, ta sama firma oskarżana jest przez administrację Stanów Zjednoczonych o… szpiegowanie! W opinii Amerykanów chińskie konsorcjum może wykorzystywać drony do szpiegowania, ale bezprawnie. Czy więc np. zebrane na misjach dane mogą być przekazywane do chińskiego wywiadu? Nie ma na to dowodów. Oczywiście, drony w misjach to bardzo zaawansowane konstrukcje i w teorii mogłyby wysyłać wrażliwe informacje do zewnętrznych instytucji. Producent twierdzi jednak, że wszystkie produkty mają odpowiednie atesty i były sprawdzane przez Stany Zjednoczone również pod kątem szpiegostwa. Polska policja nie ma obaw, że zakupione drony mogą służyć innemu państwu. Cieszy się natomiast z bardzo zaawansowanego sprzętu i wyjątkowo przydatnej w pracy operacyjnej technologii. Drony to nie tylko sprzęt wojskowy! Pomagają rozwozić paczki (fot. Jakie są przepisy? Drony będą przydatne również w warunkach domowych oraz dla przedsiębiorców. Pomagają rozwozić paczki czy przewozić leki. Świetnie sprawdzą się też jako kamera do eventów. Sam możesz używać również drona do szpiegowania. Pamiętaj, że kupując drona musisz znać przepisy dotyczące latania tymi wszechstronnymi pojazdami. Podstawowy warunek to specjalna licencja, którą musisz posiadać jeżeli chcesz latać w przestrzeni powietrznej. Musisz wiedzieć jaka jest specyfikacja ruchu, bo zdarzały się przypadki zderzeń z samolotami. Licencje mogą być różne i obejmują trzy obszary: UAVO (Unmanned Aerial Vehicle Operator) – certyfikat uprawniający do legalnego sterowania dronem w przypadku lotów innych niż o charakterze rekreacyjno-sportowym VLOS (Visual Line of Sight) – lot dronem w zasięgu wzroku BVLOS (Beyond Visual Line of Sight) – lot dronem poza zasięgiem wzroku Oczywiście, najbardziej zaawansowane są loty bez zasięgu wzroku i do celów innych, niż rekreacyjne. Również w przypadku pozostałych licencji będziesz musiał zdać specjalistyczny egzamin. Biorąc jednak pod uwagę, że detektywi coraz częściej korzystają z dobrodziejstw powietrznych statków bezzałogowych – warto już dziś pomyśleć o takiej licencji. Jeżeli chcesz latać dronem bez zasięgu wzroku, musisz skupić się na zrobieniu licencji (fot. Drony to przyszłość zawodu Podsumowując można stwierdzić, że drony pomagają w pracy służbom, ale też prywatnym detektywom czy właścicielom firm. Warto kupić takie urządzenie również do prywatnego użytku. © Blog detektywistyczny i SpyWiki. SpyCenter - Elektronika Specjalna.

jak rozpoznac drona w nocy